12 maja




12 maja to dzień, który na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Był to dzień, w którym wszystko się zmieniło.
Tego dnia obudziłem się z uczuciem niepokoju. Miałem dziwne sny, w których śniło mi się, że coś złego ma się wydarzyć. Próbowałem je zignorować, ale nie mogłem pozbyć się tego uczucia.
Po śniadaniu poszedłem do szkoły. Był to zwykły dzień jak co dzień. Miałem kilka lekcji, a potem spotkałem się z przyjaciółmi na lunch. Wszystko wydawało się normalne.
Ale kiedy wracałem do domu, wydarzyło się coś dziwnego. Nagle poczułem, jakby ktoś mnie obserwował. Odwróciłem się, ale nikogo tam nie było. Przyspieszyłem kroku, ale uczucie bycia śledzonym nie mijało.
Kiedy wreszcie dotarłem do domu, byłem przerażony. Nie mogłem przestać myśleć o tym, co się stało. Powiedziałem o wszystkim rodzicom, ale oni tylko pokręcili głową i сказали, że to pewnie moja wyobraźnia.
Ale ja wiedziałem, że to nie była moja wyobraźnia. Czułem, że coś jest nie tak.
Tej nocy nie mogłem spać. Leżałem w łóżku i słuchałem każdego dźwięku. Wydawało mi się, że słyszę kroki na korytarzu, ale kiedy wychodziłem sprawdzić, nikogo tam nie było.
Następnego dnia byłem tak zmęczony, że ledwo mogłem się skupić w szkole. Po lekcjach poszedłem prosto do domu i poszedłem spać.
Ale nawet we śnie nie mogłem znaleźć spokoju. Miałem koszmary, w których śniło mi się, że ktoś mnie prześladuje. Budziłem się zlany potem i z bijącym sercem.
W końcu nie mogłem już tego znieść. Powiedziałem rodzicom, że muszę z nimi porozmawiać. Opowiedziałem im o dziwnym uczuciu, o śledzeniu i o koszmarach.
Moi rodzice byli zaniepokojeni. Powiedzieli, że zabiorą mnie do lekarza. Lekarz zbadał mnie i powiedział, że jestem zdrowy. Powiedział, że to pewnie tylko stres i że to minie.
Ale ja wiedziałem, że to nie jest tylko stres. To było coś więcej.
Minęło kilka tygodni, a uczucie bycia śledzonym nie mijało. Koszmary również nie ustawały. Zacząłem się bać wychodzić z domu. Bałem się, że ktoś mnie skrzywdzi.
Pewnego dnia, kiedy siedziałem w swoim pokoju, usłyszałem pukanie do drzwi. Zamarłem. Bałem się otworzyć, ale wiedziałem, że muszę.
Wziąłem głęboki oddech i otworzyłem drzwi. Na progu stał mężczyzna, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Był wysoki i dobrze zbudowany, a w jego oczach było coś złego.
"Cześć" - powiedział - "Jestem detektyw. Przyszedłem z panem porozmawiać."
Moje serce zaczęło bić szybciej. Wiedziałem, że to on. To on mnie śledził. To on sprawiał, że miałem koszmary.
"O co chodzi?" - zapytałem.
"Wiemy, że pan wie, co się stało" - powiedział - "I chcemy, żeby nam pan o tym opowiedział."
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Bałem się. Bałem się o siebie i o swoją rodzinę.
"Nie wiem, o czym pan mówi" - powiedziałem.
"Nie udawaj" - powiedział - "Wiemy, że to pan to zrobił."
"Ja nic nie zrobiłem" - powiedziałem - "Przysięgam."
"Przestań kłamać" - powiedział - "Wiemy, że to pan to zrobił. I teraz chcemy, żeby nam pan o tym opowiedział."
Stałem tam przez chwilę, nie wiedząc, co powiedzieć. A potem wszystko do mnie dotarło. Zrozumiałem, o co chodzi.
"To był wypadek" - powiedziałem - "To nie było zamierzone."
"Wypadek?" - powiedział - "Niech pan sobie nie kpi."
"To prawda" - powiedziałem - "To był wypadek."
"Opowie pan nam o tym wypadku?" - powiedział.
I wtedy wszystko opowiedziałem. Opowiedziałem mu o tym, jak kłóciłem się z moim najlepszym przyjacielem. Opowiedziałem mu o tym, jak się pobiliśmy. Opowiedziałem mu o tym, jak nieumyślnie go zabiłem.
Kiedy skończyłem opowiadać, policjant milczał przez chwilę. A potem powiedział: "Przykro mi. Ale musi pan z nami pójść."
I wtedy zrozumiałem, że moje życie się skończyło.