Alex Dancyg nie żyje




W środku nocy rozległ się brzęk telefonu. Senność natychmiast ustąpiła miejsca przerażeniu, gdy usłyszałem głos mojej siostry informujący mnie o śmierci Alexa Dancyga.

Alex był moim przyjacielem odkąd pamiętam. Dorastaliśmy razem, dzieliliśmy te same marzenia i doświadczenia. Był osobą, która zawsze była obok, przez dobre i złe chwile. Wiadomość o jego odejściu dotarła do mnie jak grom z jasnego nieba.

Nie potrafiłem uwierzyć w to, co słyszę. Alex był przecież pełen życia, zawsze uśmiechnięty i radosny. Nie wyobrażałem sobie życia bez niego.

Pamiętam, jak jeszcze jako dzieci bawiliśmy się razem w piaskownicy. Ja budowałem zamki, a on wymyślał niezwykłe historie o odważnych rycerzach i smokach. Jego wyobraźnia była nieograniczona, a ja zawsze podziwiałem jego talent.

Kiedy byliśmy nastolatkami, razem odkrywaliśmy świat muzyki. Spędzaliśmy godziny na słuchaniu płyt i dyskutowaniu o naszych ulubionych zespołach. Alex miał niesamowite wyczucie rytmu i potrafił grać na gitarze jak nikt inny.

W liceum nasze drogi nieco się rozeszły. Alex zaczął interesować się fotografią, a ja skupiłem się na nauce. Ale zawsze utrzymywaliśmy ze sobą kontakt. Spotykaliśmy się na kawę, rozmawialiśmy o życiu i dzieliliśmy się naszymi radościami i troskami.

Ostatni raz widziałem Alexa kilka miesięcy temu. Wydawał się taki szczęśliwy i spokojny. Opowiadał mi o swoich planach na przyszłość, marzył o założeniu rodziny i zrobieniu wystawy swoich zdjęć. Nie miałem pojęcia, że ​​będzie to nasze ostatnie spotkanie.

Śmierć Alexa jest dla mnie ogromną stratą. Był wyjątkową osobą, która wniosła do mojego życia wiele radości i miłości. Będzie mi go bardzo brakowało.

Wiem, że Alex chciałby, abyśmy pamiętali go z uśmiechem. Będę więc starał się żyć tak, jak on - pełnią życia, z pasją i miłością do świata.