Było coś wyjątkowego w Aaraujo. Może to był jego uśmiech, który rozświetlał całe pomieszczenie. A może ta jego pewność siebie, która zawsze sprawiała, że czułam się lepiej w moim towarzystwie. Coś nieuchwytnego przyciągało mnie do niego jak ćmę do płomienia.
Poznaliśmy się w liceum. Byłam nieśmiałą dziewczyną, która wiecznie trzymała się w cieniu, a on był popularnym rozgrywającym w drużynie futbolowej. Nigdy nie pomyślałabym, że zauważyłby kogoś takiego jak ja, ale tak się stało. Podczas imprezy szkolnej podeszło do mnie i przedstawiło się. Od tamtej nocy spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu.
Aaraujo był inny niż wszyscy faceci, których znałam. Nie był zarozumiały ani agresywny. Był miły, troskliwy i zawsze stawiał mnie na pierwszym miejscu. Przy nim czułam się bezpiecznie i kochana. Byłam taka szczęśliwa, gdy w końcu poprosił mnie o rękę.
Nasze małżeństwo było bajkowe. Mieliśmy piękny dom, udane kariery i cudowną córeczkę. Życie było idealne. Aż do tamtego tragicznego dnia.
Aaraujo wracał z pracy, gdy jego samochód został potrącony przez pijanego kierowcę. Lekarze zrobili wszystko, co mogli, ale on nie przeżył. Świat się dla mnie zawalił. Straciłam miłość swojego życia, ojca mojej córki i mojego najlepszego przyjaciela.
Minęły lata, ale ja wciąż nie mogę się pogodzić z jego śmiercią. Brakuje mi go każdego dnia. Jego uśmiechu, jego śmiechu, jego miłości. Ale pamięć o nim daje mi siłę. Żyję dalej dla siebie i naszej córki. I wiem, że gdzieś tam on na mnie patrzy i jest ze mnie dumny.
Aaraujo był wyjątkowym człowiekiem. Był moim mężem, ojcem i najlepszym przyjacielem. I na zawsze będzie miał specjalne miejsce w moim sercu.