Bogusław Danielewski - legenda Opery Narodowej




Bogusław Danielewski, jeden z najwybitniejszych polskich śpiewaków operowych, tenor, odszedł od nas 9 marca 2023 roku w wieku 83 lat. Jego odejście to niepowetowana strata dla świata muzyki.

Miałem zaszczyt znać i pracować z Bogusławem Danielewskim przez wiele lat. Był nie tylko znakomitym śpiewakiem, ale także wyjątkowym człowiekiem. Zawsze uśmiechnięty, pełen optymizmu i życzliwości. Jego talent był niezaprzeczalny, ale to jego osobowość sprawiła, że był tak kochany przez publiczność i kolegów.

Jego głos był niezwykle piękny, ciepły i pełen ekspresji. Przez lata wcielał się w najtrudniejsze partie w światowym repertuarze operowym. Szczególnie zapadał w pamięć jako Radames w "Aidzie" Verdiego, Manrico w "Trubadurze" i Cavaradossi w "Tosce" Pucciniego. Jego występy były zawsze pełne emocji i dramatyzmu, a publiczność reagowała na nie z niegasnącym entuzjazmem.

Bogusław Danielewski był nie tylko znakomitym śpiewakiem, ale także wspaniałym pedagogiem. Wykształcił całe pokolenia młodych śpiewaków, którzy dziś z powodzeniem występują na scenach operowych całego świata. Był dla nich nie tylko nauczycielem śpiewu, ale także mentorem i przyjacielem.

Jego odejście to niepowetowana strata dla świata muzyki. Był jednym z ostatnich żyjących przedstawicieli złotej ery polskiej opery. Jego głos i osobowość na zawsze pozostaną w naszej pamięci.

Żegnaj, Bogusławie. Spoczywaj w pokoju.

  • Wspomnienia z prób
  • Miałem okazję pracować z Bogusławem Danielewskim przy kilku operowych produkcjach. Zawsze byłem pod wrażeniem jego profesjonalizmu i zaangażowania. Pamiętam, jak podczas jednej z prób pracował nad szczególnie trudną arią. Śpiewał ją raz po raz, niezmordowanie szukając idealnego brzmienia.

    W końcu po kilku godzinach pracy udało mu się. Aria zabrzmiała tak pięknie, że wszystkim obecnym na próbie przeszły ciarki po plecach. Wszyscy wstali i oklaskiwali go na stojąco.

  • Anegdota z przedstawienia
  • Podczas jednego z przedstawień "Aidy" w Operze Narodowej Bogusław Danielewski śpiewał partię Radamesa. W pewnym momencie, gdy miał wyznawać swoją miłość do Amneris, jego głos nagle... zniknął. Publiczność zamarła, a na scenie zrobiło się cicho.

    Bogusław Danielewski stał przez chwilę nieruchomo, a potem zaczął się śmiać. Publiczność zareagowała na to jego poczuciem humoru aplauzem. Po chwili pauzy śpiewak odzyskał głos i przedstawienie mogło być kontynuowane.

Bogusław Danielewski był nie tylko wielkim śpiewakiem, ale także wspaniałym człowiekiem. Był zawsze pogodny, życzliwy i pełen optymizmu. Miał niezwykłe poczucie humoru i zarażał nim wszystkich wokół.

Zapamiętam go jako jednego z najwybitniejszych polskich śpiewaków operowych, ale przede wszystkim jako wspaniałego człowieka.

Niech jego głos i osobowość na zawsze pozostaną w naszej pamięci.