Bogusz




"Tylko na chwilę, załatwię coś i już wracam", powiedziałem i wyszedłem.
I mnie nie ma, i problem nierozwiązany.
Wracam do domu, a na twarzy żony widzę, że jest niezadowolona.
"Gdzie ty znowu byłeś?", pyta.
"U sąsiada", odpowiadam.
"U sąsiada? Zawsze, jak gdzieś wychodzisz, to mówisz, że idziesz do sąsiada. A gdzie właściwie mieszkasz, u sąsiada czy u mnie?", pyta z przekąsem.
"No dobra, to gdzie byłem?", pytam.
"U teściowej", odpowiada z uśmiechem.
"No tak, rzeczywiście", mówię.
"I to dopiero jest problem. Nie dość, że ciągle wychodzisz, to jeszcze u sąsiada mieszkasz", mówi żona.
"Ale ja nie mówię, że u sąsiada mieszkam, tylko że do niego chodzę", tłumaczę.
"Nie rozumiem", mówi żona.
"No wiesz, ja mieszkam u ciebie, a do sąsiada chodzę", mówię.
"No tak, ale ciągle mówisz, że idziesz do sąsiada, jakbyś tam mieszkał. A przecież mieszkasz u mnie", mówi żona.
"No tak, ale przecież mieszkam u ciebie, a do sąsiada chodzę", powtarzam.
"No nie rozumiem", mówi żona.
"No tak, ale przecież mieszkam u ciebie, a do sąsiada chodzę", mówię jeszcze raz.
"No nie rozumiem", powtarza żona.