W sercach kibiców ŁKS-u Łódź dźwięczało jeszcze echo ubiegłotygodniowego zwycięstwa z Miedzią Legnica, gdy na horyzoncie pojawił się kolejny, historyczny rywal - Stal Rzeszów.
Mecz od pierwszych minut był bardzo zacięty i wyrównany, ale to gospodarze, prowadzeni przez trenera Dominika Nowaka, szybko przejęli inicjatywę.
W 12. minucie meczu Stal objęła prowadzenie, a autorem gola był Kamil Kościelny. Łodzianie jednak nie zamierzali składać broni i w 29. minucie wyrównali za sprawą Stefana Feiertage'a.
Druga połowa przyniosła wiele emocji i zwrotów akcji. W 51. minucie Kamil Dankowski wyprowadził ŁKS na prowadzenie, ale radość łodzian trwała krótko, bo w 57. minucie Antoni Młynarczyk doprowadził do wyrównania.
Trzy minuty później, czyli w 60. minucie, ŁKS ponownie wyszedł na prowadzenie, tym razem za sprawą bramki Benedykta Piotrowskiego.
Stal Rzeszów nie zamierzała się poddawać i próbowała odrobić straty, ale ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem ŁKS-u 4:2.
Dla kibiców łódzkiego klubu było to wyjątkowe spotkanie, które przywołało wiele wspomnień i emocji związanych z tymi dwoma wielkimi rywalami z łódzkiego futbolu.
ŁKS umocnił się na 7. miejscu w tabeli Fortuna 1 Ligi, a Stal spadła na 8. pozycję.
Kolejny mecz ŁKS rozegra na wyjeździe z Puszczą Niepołomice, a Stal zagra u siebie z Resovią Rzeszów.
Obydwie drużyny będą chciały wrócić na zwycięską ścieżkę i zgromadzić jak najwięcej punktów w walce o awans do PKO BP Ekstraklasy.