Witam wszystkich fanów Formuły 1! Dzisiaj przychodzę do Was z relacją z ostatniego wyścigu, który odbył się w słonecznym Miami.
Muszę przyznać, że byłem bardzo podekscytowany tym wyścigiem. To był przecież pierwszy raz, kiedy Formuła 1 zawitała do tego miasta. Tor był zupełnie nowy, więc wszyscy byli ciekawi, jak kierowcy poradzą sobie z jego wyzwaniami.
Wyścig rozpoczął się bardzo dynamicznie. Max Verstappen z Red Bulla wystartował z pole position i od razu objął prowadzenie. Jednak nie utrzymał go zbyt długo, ponieważ już na pierwszym okrążeniu wyprzedził go Carlos Sainz z Ferrari.
Sainz jechał jak marzenie i szybko zbudował sporą przewagę nad Verstapenem. Wszystko wskazywało na to, że Hiszpan odniesie swoje pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.
Niestety, los miał inne plany. Na 11 okrążeniu Sainzowi przydarzył się pech. Jego samochód uległ awarii i musiał wycofać się z wyścigu. To był ogromny cios dla Ferrari i kibiców Sainza.
Po wycofaniu się Sainza prowadzenie objął Verstappen. Holender kontrolował wyścig aż do mety i ostatecznie odniósł zwycięstwo. Drugie miejsce zajął Sergio Perez z Red Bulla, a trzecie Charles Leclerc z Ferrari.
Wyścig w Miami był pełen emocji i zwrotów akcji. Kibice zobaczyli wiele świetnych pojedynków i nie zabrakło również kontrowersyjnych sytuacji.
Podsumowując, „F1 Miami” to był świetny wyścig. Miasto przyjęło Formułę 1 z otwartymi ramionami, a kibice mogli zobaczyć fantastyczne widowisko.
Już nie mogę się doczekać następnego wyścigu, który odbędzie się w Barcelonie. Mam nadzieję, że będzie równie emocjonujący jak ten w Miami.