Herbert był moim pierwszym psem. Był golden retrieverem i miał najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałam. Były tak brązowe i pełne blasku, że wyglądały jak dwa czekoladowe guziki. Herbert był nie tylko piękny, ale i bardzo mądry. Potrafił wykonywać wiele sztuczek, takich jak siadanie, leżenie, podawanie łapy i turlanie się. Znał też swoje imię i przychodził na zawołanie. Miałam wtedy 10 lat i spędzaliśmy razem mnóstwo czasu. Zabieraliśmy go na spacery do parku, gdzie bawił się z innymi psami i biegał za piłką. Lubiliśmy też chodzić na długie spacery po lesie, gdzie mógł węszyć i odkrywać nowe zapachy. Herbert był najlepszym przyjacielem, jakiego mogłam sobie wymarzyć. Był zawsze uśmiechnięty i szczęśliwy, a jego obecność sprawiała, że świat wydawał się lepszym miejscem.
Herbert miał też swój charakter. Kiedyś, gdy byliśmy na spacerze w parku, zobaczył kota i ruszył za nim w pogoń. Biegał za nim przez cały park, a ja nie mogłam go dogonić. W końcu kot wbiegł na drzewo, a Herbert został na dole, patrząc na niego jak na idiotę. Musiałam poczekać, aż kot zejdzie, nim mogliśmy wrócić do domu.
Herbert zmarł, gdy miałem 16 lat. Byłam wtedy w szkole, gdy moja mama zadzwoniła do mnie i powiedziała, że jest chory i musi iść do weterynarza. Płakałam przez cały wieczór, ale wiedziałam, że muszę być silna dla mojej mamy. W dniu, w którym został uśpiony, poszłam z nim do weterynarza i położyłam się obok niego. Trzymałam go w ramionach, gdy odszedł, a jego ostatnim spojrzeniem były jego piękne brązowe oczy. Był najlepszym psem, jakiego mogłam sobie wymarzyć i na zawsze będę tęsknić za moim kochanym Herbertem.