Krzysztof Ziemiec to postać, której nie trzeba przedstawiać. Ikona polskiego dziennikarstwa, ceniony prezenter, a prywatnie ciepły i serdeczny człowiek, zawsze gotowy pomóc.
Miałem zaszczyt poznać Krzysztofa osobiście kilka lat temu. Prowadziliśmy wspólnie konferencję prasową i od razu zrobił na mnie ogromne wrażenie. Jego profesjonalizm, błyskotliwość i cięty dowcip sprawiły, że słuchałem go z zapartym tchem. A kiedy po konferencji podeszliśmy do barku, żeby porozmawiać, okazało się, że jest równie miłym i przystępnym człowiekiem, jak znakomitym dziennikarzem.
Krzysztof opowiadał mi o swojej pracy, o tym, jak ważne jest dla niego rzetelne informowanie widzów i jak cieszy się, że może uczestniczyć w tak ważnych dla kraju wydarzeniach. Mówił też o swoich pasjach, o miłości do gór i wędrówek. Słuchałem go z zaciekawieniem, bo czułem, że mówi to, co myśli i czuje. Nie był to wywiad, tylko rozmowa dwóch ludzi, którzy mają sobie coś do powiedzenia.
Od tamtej pory spotykaliśmy się wielokrotnie. Rozmawialiśmy o dziennikarstwie, o polityce, o życiu. Krzysztof zawsze był pełen optymizmu i wiary w to, że Polska może być lepszym krajem. Jego pozytywne nastawienie udzielało się i mnie, dodawało mi sił i motywacji do działania.
Krzysztof Ziemiec to człowiek, który miał dar nawiązywania kontaktów z ludźmi. Potrafił rozmawiać z każdym, niezależnie od wieku, wykształcenia czy poglądów. Był otwarty na innych i zawsze starał się ich zrozumieć.
Jego odejście to wielka strata dla polskiego dziennikarstwa i dla nas wszystkich. Będzie nam brakowało jego ciętego języka, błyskotliwego dowcipu i ciepłego uśmiechu. Ale pamięć o nim będzie żyła w naszych sercach.
Krzysztofie, dziękuję Ci za wszystko.