Le Mans - jeden z najbardziej prestiżowych wyścigów samochodowych na świecie. Dla wielu kierowców to marzenie, dla innych koszmar. Dla mnie... coś pomiędzy.
Od zawsze fascynowały mnie wyścigi samochodowe. Marzyłem o tym, by kiedyś wziąć udział w Le Mans. I oto, po latach treningów i wyrzeczeń, moje marzenie się spełniło. Stanąłem na starcie 24-godzinnego wyścigu.
Pierwsze okrążenie było niesamowite. Adrenalina buzowała mi w żyłach. Pęd powietrza smagał moje ciało, a silnik ryczał niczym dziki zwierz. Czułem się jak prawdziwy zawodowiec.
Ale im dalej w las, tym więcej drzew. Z każdą godziną wyścigu moja euforia malała, a zmęczenie rosło. Ciało bolało, oczy się kleiły, a koncentracja spadała. Zwłaszcza w nocy - ciemność, deszcz i bezwzględne tempo dawały mi się we znaki.
Ale nie poddałem się. Walczyłem do końca, choć kilka razy miałem ochotę wysiąść z samochodu i rzucić wszystko w diabły. W końcu, po 24 godzinach męki i wysiłku, przekroczyłem linię mety. Byłem wyczerpany, ale też niesamowicie szczęśliwy. Spełniłem swoje marzenie.
Le Mans - wyścig marzeń? Tak, zdecydowanie. Ale też wyścig horroru, który wystawił mnie na próbę. Czy było warto? Każdy musi odpowiedzieć sobie na to pytanie sam. Ja wiem, że zrobiłbym to jeszcze raz.
I pamiętaj: Le Mans to nie tylko wyścig. To legenda, która na zawsze pozostanie w Twojej pamięci."