„Marcin Pawłowski
W moim sercu Marcin Pawłowski zawsze będzie zajmował szczególne miejsce. Jego historia to świadectwo determinacji, odwagi i triumfu ducha ludzkiego. Marcin był człowiekiem, który swoją pasją do dziennikarstwa, zaraził wiele osób. Jego profesjonalizm i bezkompromisowość stały się inspiracją dla całego pokolenia polskich dziennikarzy.
Pamiętam, jak po raz pierwszy zobaczyłem Marcina w telewizji. Był młodym, pełnym entuzjazmu reporterem, który z pasją opowiadał o najważniejszych wydarzeniach w kraju i na świecie. Jego przejrzysty język i umiejętność dotarcia do odbiorców sprawiły, że szybko stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy w Polsce.
Lubiłem oglądać jego reportaże, ponieważ zawsze były rzetelne, obiektywne i pozbawione sensacji. Marcin miał dar docierania do sedna sprawy i przedstawiania jej w sposób zrozumiały dla wszystkich. Jego reportaże nie tylko informowały, ale także skłaniały do refleksji i wyrabiania własnego zdania na poruszane tematy.
Szczególnie wzruszający był dla mnie reportaż o dzieciach z domu dziecka. Marcin pokazał w nim ich ciężkie życie i marzenia, a także bezradność opiekunów, którzy starali się dać im jak najwięcej miłości i ciepła. Ten reportaż pokazał, że Marcin nie był tylko dziennikarzem, ale także człowiekiem o wielkim sercu, który nie był obojętny na ludzkie cierpienie.
Choroba, która zaatakowała Marcina, była dla mnie i dla wielu innych osób ogromnym szokiem. Nie mogliśmy uwierzyć, że ten młody, pełen życia człowiek, będzie musiał walczyć o życie. Marcin jednak nie poddał się. Z godnością i determinacją znosił wszystkie trudy leczenia. W swojej walce z chorobą był wspierany przez żonę, przyjaciół i tysiące widzów, którzy modlili się o jego wyzdrowienie.
Marcin Pawłowski zmarł 20 listopada 2004 roku, ale jego duch nadal żyje w sercach tych, którzy go znali i kochali. Był człowiekiem, który zostawił po sobie trwały ślad w polskim dziennikarstwie. Jego reportaże nadal są wzorem rzetelności i obiektywizmu, a jego odwaga i determinacja inspirują kolejne pokolenia dziennikarzy.
Marcinie, bardzo mi Ciebie brakuje.