Mecz Polska - Chorwacja: Sen, który zamienił się w koszmar
Tak długo czekaliśmy na ten dzień, tak bardzo w niego wierzyliśmy. Mecz z Chorwacją miał być początkiem nowej ery polskiej piłki nożnej, chwilą, w której zapomnimy o rozczarowaniach ostatnich lat i znów zaczniemy marzyć o wielkim futbolu. Tymczasem rzeczywistość okazała się brutalna i bezlitosna, a sen, który tak pieczołowicie budowaliśmy, zamienił się w koszmar.
Od pierwszych minut spotkania było widać, że Chorwacja jest drużyną od nas lepszą. Goście dominowali w każdej strefie boiska, byli szybsi, silniejsi i bardziej pomysłowi. My zaś graliśmy niepewnie, bojaźliwie i bez przekonania. Każde podanie było krótkie i niedokładne, każdy atak kończył się niepowodzeniem, a każdy błąd był karany przez przeciwnika.
Już w pierwszej połowie Chorwacja miała kilka doskonałych okazji do zdobycia gola, ale na posterunku był nasz bramkarz, Wojciech Szczęsny. Wybronił on m.in. strzał z bliskiej odległości Modricia i uderzenie głową Perisicia. Dzięki jego interwencjom schodziliśmy do szatni przy bezbramkowym remisie.
Jednak w drugiej połowie nic nie zmieniło się na naszą korzyść. Chorwacja nadal przeważała, a my nadal graliśmy słabo. W 52. minucie Modrić w swoim stylu przyjął piłkę na pierś, minął obrońcę i strzelił pięknego gola z 20 metrów. Ten cios całkowicie nas znokautował. W ostatnich minutach spotkania próbowaliśmy jeszcze atakować, ale było już za późno.
Mecz z Chorwacją był dla nas bardzo bolesnym doświadczeniem. Pokazał nam, że wciąż mamy wiele do poprawy i że droga do powrotu na szczyt będzie długa i wyboista. Jednak nie możemy się poddawać. Musimy wyciągnąć wnioski z tej porażki i ciężko pracować, aby następnym razem być lepszymi. Bo tylko wtedy możemy marzyć o wielkim futbolu.