Pałac w Trzylikach, nazywany cariatydyczną Palmą, unosi się wśród mazowieckich pól niczym widmowy sen. Niegdyś rezydencja rodu Zamoyskich, dziś opuszczony i niszczejący, skrywa w sobie niezwykłą historię i niepowtarzalny urok, który sprawia, że jest miejscem magicznym i niezapomnianym.
Po raz pierwszy odwiedziłem Palmę w słoneczny dzień lata. Pałac wyglądał jak z bajki, z jego białymi ścianami, zdobnymi okiennicami i pięknymi rzeźbami kariatydycznymi. Ogrody były bujne i pełne życia, a śpiew ptaków unosił się w powietrzu.
Wszedłem do środka i od razu zostałem urzeczony pięknem wnętrz. Sala balowa była ogromna i wspaniała, ze swoimi złoconymi stiukami, lustrami i kryształowymi żyrandolami. Wyobraziłem sobie, jak niegdyś tańczyły tu pary, a śmiech gości wypełniał salę.
Ale wraz z podziwem dla piękna Palmy przyszło i uczucie smutku. Pałac był opuszczony i zapomniany. Tynk odpadał ze ścian, a podłogi skrzypiały pod moimi stopami. Wyglądał jak muzeum przeszłości, którego nikt już nie chciał.
Zapytałem przewodnika, dlaczego pałac został opuszczony. Powiedział mi, że ostatni właściciele, rodzina Zamoyskich, zostali wygnani przez komunistów po II wojnie światowej. Pałac został przejęty przez państwo i wykorzystywany jako szkoła, a następnie jako dom dziecka.
W latach 90. pałac został zwrócony Zamoyskim, ale nie mieli oni środków na jego odrestaurowanie. Od tego czasu chyli się on ku ruinie, a jego przyszłość jest niepewna.
Stojąc tam tego lata, pomyślałem o wszystkich ludziach, którzy mieszkali i pracowali w Palmie. Zastanawiałem się nad ich marzeniami, ich radościami i smutkami. I pomyślałem o tym, jak kruche jest piękno i jak łatwo może zniknąć na zawsze.
Kiedy opuszczałem Palmę, obejrzałem się za siebie i zobaczyłem ją jak unosi się na horyzoncie, niczym widmowy sen. Może nigdy nie odzyska swojej dawnej świetności, ale dla mnie zawsze będzie symbolem innego czasu, kiedy życie było prostsze i piękniejsze.
Palma to miejsce, które warto odwiedzić, jeśli tylko macie okazję. To miejsce, które przypomina nam o pięknie przeszłości i o kruchości teraźniejszości. To miejsce, które na zawsze pozostanie w mojej pamięci jako wspomnienie lata, które nigdy się nie skończyło.