Pożar w Siemianowcach




Niektóre sytuacje zapadają w pamięć na całe życie. Są jak wyryte w kamieniu w pamięci. Jedną z takich sytuacji w moim życiu był pożar, który wybuchł w moim mieszkaniu w Siemianowicach.

Był ciepły letni dzień. Zasnęłam po południu, a obudziłam się około godziny 16:00. Miałam lekkie uczucie głodu, więc wstałam, aby przygotować sobie coś do jedzenia. To właśnie wtedy poczułam dziwny zapach. Zapach dymu. Szybko zorientowałam się, że pożar jest w kuchni.

Wpadłam do kuchni i zobaczyłam, że piec był objęty płomieniami. Ogromny ogień zajmował całą kuchenkę i zaczął się rozprzestrzeniać na szafki. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to ucieczka. Ale coś mnie powstrzymało. Wiedziałam, że muszę się stawić czoła sytuacji i spróbować ugasić pożar.

Szybko sięgnęłam po garnek i nabrałam wody. Rzuciłam ją na płomienie, ale to tylko je roznieciło. Próbowałam jeszcze kilka razy, ale ogień był coraz większy. Zaczęłam się bać. Wiedziałam, że jeśli nie ugasię pożaru, stracę mieszkanie, a może nawet życie.

Wtedy zobaczyłam, że w kącie kuchni stoi wiaderko z piaskiem. Chwyciłam je i wysypałam piasek na płomienie. Ku mojemu zaskoczeniu, ogień natychmiast zgasł. Odetchnęłam z ulgą, ale wiedziałam, że jeszcze nie koniec.

Pożar uszkodził kuchnię, ale na szczęście ogień nie rozprzestrzenił się na resztę mieszkania. Szybko otworzyłam wszystkie okna i drzwi, aby przewietrzyć mieszkanie. Następnie zadzwoniłam po straż pożarną, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku.

Strażacy przybyli kilka minut później i skontrolowali mieszkanie. Okazało się, że pożar był spowodowany wadliwym piekarnikiem. Strażacy wyłączyli prąd i zabezpieczyli mieszkanie przed dalszymi uszkodzeniami.

Byłam w szoku i roztrzęsiona, ale na szczęście nic mi się nie stało. Straciłam kuchnię, ale uratowałam mieszkanie. Czułam się wdzięczna, że wszystko skończyło się dobrze.

Ten pożar był dla mnie ogromną lekcją. Nauczył mnie, że nawet w najtrudniejszych sytuacjach nie można tracić nadziei. Zawsze trzeba walczyć do końca. A najważniejsze jest to, że uratowałam życie.