Real Madryt - Pachuca




Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania wszyscy eksperci oraz kibice byli pewni zwycięstwa Realu Madryt. Zdecydowany faworyt mierzył się z nieznajomym rywalem z odległej ligi meksykańskiej. Historia jednak pokazała, że nie zawsze giganci stoją na podium. Początek meczu był wyrównany. Real nie potrafił wypracować sobie klarownych sytuacji strzeleckich, a gra toczyła się głównie w środku pola. Pachuca, choć nie stwarzała wielu okazji, była bardzo groźna w kontrach. Do przerwy mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
Drugą połowę rozpoczęli lepsi gospodarze, którzy szybko wyszli na prowadzenie. Po strzale jednego z zawodników Pachuca piłka trafiła w rękę obrońcy „Królewskich”, a sędzia podyktował rzut karny. Pewnym egzekutorem okazał się ikoniczny zawodnik meksykańskiej drużyny. Po straconej bramce Real przyśpieszył i zdobył trzy kolejne gole, pozornie rozstrzygając losy spotkania. Do końca meczu Pachuca zdobyła jeszcze jedną bramkę, ale nie wystarczyło to do odrobienia strat. Ostatecznie „Los Blancos” wygrali drugi mecz, ale stracili wiele sił i zdrowia.
To spotkanie pokazało, że w piłce nożnej nie ma słabych drużyn i każdy może sprawić niespodziankę. Pachuca pokazała się z naprawdę dobrej strony, a mecz z Realem Madryt był dla nich ogromną dawką doświadczenia. „Królewscy” natomiast muszą wyciągnąć wnioski z tego spotkania i poprawić swoją grę, jeśli chcą wywalczyć kolejne trofea.