W piątkowy wieczór na stadionie Children's Mercy Park w Kansas City rozegrał się długo oczekiwany mecz Sporting Kansas City z Inter Miami. Zmagający się z problemami Sporting, mający na koncie tylko jedno zwycięstwo w ostatnich siedmiu meczach, pragnął odmienić swoje losy przed własną publicznością. Tymczasem Inter Miami, który w ostatnich tygodniach pokazywał świetną formę, liczył na kontynuację zwycięskiej passy.
Pierwsza połowa spotkania rozpoczęła się zdominowana przez Inter Miami. Goście z Florydy stworzyli kilka groźnych okazji, ale nie udało im się trafić do siatki. W 20. minucie Pedro Gallese, bramkarz Sportingu, popisał się interwencją po strzale Leonardo Campany. Sześć minut później Leandro González Pírez nieznacznie chybił po rzucie rożnym.
Sportingowi udało się wyrównać pod koniec pierwszej połowy. W 43. minucie Gadi Kinda wyprowadził piłkę z własnej połowy i podał ją do Johnny'ego Russell, który znalazł się sam na sam z bramkarzem Interu. Russell wykorzystał sytuację i strzelił gola na 1:0 dla gospodarzy.
Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza - od dominacji Interu Miami. Goście zdołali wyrównać w 53. minucie, gdy Higuaín wykorzystał podanie od Robbiego Rojasa i z bliska pokonał Gallese. Wynik 1:1 utrzymał się do końca meczu.
Remis sprawił, że Sporting Kansas City przeniósł się na 10. miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej, a Inter Miami pozostał na 7. miejscu w Konferencji Wschodniej. Obie drużyny będą miały okazję do poprawy swoich pozycji w tabeli już w najbliższy weekend.