To jest opowieść o Stuu, moim najlepszym przyjacielu od dzieciństwa. Stuu był wyjątkową istotą, miał wielkie serce i jeszcze większe stopy. Pamiętam, jak kiedyś wpadł do basenu i stworzył tak gigantyczną falę, że prawie zalał cały ogród.
Stuu był zawsze gotów do pomocy, bez względu na to, o co chodziło. Kiedy złamałem nogę, grając w piłkę nożną, Stuu nosił mnie na plecach do domu, nawet nie narzekając. Kiedy moja siostra miała złamane serce, Stuu spędził całą noc na rozmowach z nią, aż w końcu zasnął na podłodze jej pokoju.
Ale Stuu nie tylko pomagał innym. Był także fantastycznym sportowcem. Grał w futbol amerykański, koszykówkę i baseball, a w każdej z tych dyscyplin był gwiazdą. Wygrywał nagrody i zdobywał wyróżnienia, ale nigdy nie popisywał się swoimi osiągnięciami. Zawsze mówił, że najważniejsze jest, żeby dobrze się bawić i wspierać innych.
Jednak pewnego dnia wszystko się zmieniło. Stuu został zdiagnozowany z rzadką chorobą genetyczną. Lekarze powiedzieli nam, że nie ma na nią lekarstwa i że dni Stuu są policzone. Byliśmy zdruzgotani, ale Stuu pozostał pozytywny.
Przez kolejne kilka miesięcy Stuu spędził każdą chwilę, jaką mógł, ze swoją rodziną i przyjaciółmi. Wyjechaliśmy na wycieczkę, graliśmy w gry, oglądaliśmy filmy i po prostu cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Stuu nigdy nie stracił poczucia humoru ani dobrego ducha.
Kiedy nadszedł czas, aby Stuu odszedł, wszyscy zebraliśmy się przy jego łóżku. Trzymaliśmy go za rękę i mówiliśmy mu, jak bardzo go kochamy. Stuu uśmiechnął się i powiedział: "Dziękuję wam za wszystko. To była świetna jazda".
Stuu odszedł w spokoju, otoczony miłością swoich najbliższych. Jego strata była ogromną tragedią, ale pamięć o nim będzie żyła wiecznie. Był prawdziwym przyjacielem, niesamowitym sportowcem i inspirującym człowiekiem. Stuu, tęsknimy za tobą!