Wisła Płock – Ruch Chorzów: Bój o punkty w cieniu Ennio Morricone
Wszyscy pamiętamy wspaniałe sceny z filmów western, gdzie szeryf pojedynkuje się z bandytą w pełnym słońcu, na tle pustyni. Muzyka, która towarzyszy tym pojedynkom, od razu przywołuje te obrazy w naszej głowie. "Dobry, zły i brzydki" to jeden z najbardziej znanych westernów, a jego muzyka na zawsze zapadła w pamięć. Niedawno, podczas meczu Wisły Płock z Ruchem Chorzów, poczułem się jak na planie filmowym. Nie było bicia dzwonów, nie było też rewolwerów, ale było coś, co sprawiło, że atmosfera była niesamowita.
Początek meczu był spokojny, oba zespoły grały uważnie. Wisła, jako gospodarz, starała się przejąć inicjatywę, ale Ruch dobrze się bronił. Wszystko zmieniło się w 30. minucie, gdy na stadionie rozległy się dźwięki muzyki Ennio Morricone. Publiczność zareagowała entuzjastycznie, a piłkarze weszli w trans. Nagle tempo gry przyspieszyło, pojawiły się agresywne wejścia i błyskawiczne kontrataki. Wszyscy poczuliśmy, że dzieje się coś niezwykłego.
Pierwsza połowa zakończyła się bez bramek, ale emocje były podgrzane do czerwoności. W drugiej połowie Wisła Płock wyszła na boisko z jeszcze większym impetem. Niczym kowboje w zalotach, piłkarze płockiego klubu atakowali z każdej strony, ale bramkarz Ruchu był jak skała. Z każdą minutą rosła frustracja zawodników Wisły, a Ruch coraz śmielej wychodził z własnej połowy.
Koniec meczu był niezwykle dramatyczny. W 89. minucie Ruch Chorzów zdobył bramkę, która dała im trzy punkty. Wisła Płock przegrała, ale kibice podziękowali swoim piłkarzom za walkę i determinację. Gdy piłkarze opuszczali boisko, muzyka Ennio Morricone towarzyszyła im i, podobnie jak w filmach western, podkreśliła cały dramat rozgrywającego się widowiska.
Mecz Wisły Płock z Ruchem Chorzów to nie tylko trzy punkty. To było coś więcej. To był pojedynek w cieniu Ennio Morricone, pojedynek pełen emocji i walki, w którym każdy z zawodników był prawdziwym bohaterem. I choć to Ruch Chorzów wygrał mecz, to Wisła Płock zasłużyła na szacunek i podziw.