Były to pierwsze Złote Tarasy w Warszawie, należały do tych, które powstawały na naszych oczach. Z trochę szarej okolicy, w niezbyt jeszcze atrakcyjnej dzielnicy, która była dopiero w fazie transformacji, powstała nowoczesna galeria handlowa - prawdziwa perła. Warszawiacy cieszyli się ze swojej nowej świątyni zakupów, która miała wszystko, o czym tylko można było zamarzyć.
Ale jak w każdej historii, jest i ta druga strona medalu. Wraz z powstaniem nowego centrum handlowego, pojawiły się i pierwsze problemy. A największym z nich był oczywiście ruch uliczny. Ulica Woronicza, która zawsze była oblegana przez samochody, teraz stała się jeszcze bardziej zatłoczona. Powstały uciążliwe korki, które sprawiały, że dojazd do galerii był często drogą przez mękę.
Władze miasta próbowały rozwiązać problem, wprowadzając różne ograniczenia i zmiany w organizacji ruchu. Ale to nie przynosiło oczekiwanych rezultatów. Korki wciąż były, a kierowcy musieli uzbroić się w cierpliwość i nerwy.
I wtedy wydarzyło się coś, co na zawsze zapisało się w historii ulicy Woronicza. 19 lutego 2006 roku doszło do tragicznego wypadku, który wstrząsnął całą Polską. Na przejściu dla pieszych przy skrzyżowaniu z ulicą Puławską samochód osobowy wjechał w grupę ludzi. W wyniku wypadku zginęło siedem osób, a wiele innych zostało rannych. Była to jedna z najtragiczniejszych katastrof w historii Warszawy.
Po wypadku władze miasta podjęły natychmiastowe działania. Zmieniono organizację ruchu na skrzyżowaniu, a także wprowadzono dodatkowe ograniczenia prędkości. Ale to nie wystarczyło. Ludzie domagali się bardziej radykalnych rozwiązań.
I tak, po kilku miesiącach, zdecydowano się na budowę tunelu pod skrzyżowaniem. Tunel miał przejąć ruch samochodowy, który do tej pory odbywał się po powierzchni. Budowa tunelu trwała ponad rok i wreszcie, 15 listopada 2007 roku, został on oddany do użytku. Od tego dnia ulica Woronicza stała się bezpieczniejsza i mniej zatłoczona. A tunel, który powstał w miejscu tragicznego wypadku, jest dziś symbolem bezpieczeństwa i nadziei.