Mirosławiec - niewielkie miasteczko w województwie zachodniopomorskim, do którego trafiłem przypadkiem. Szukałem miejsca na weekendowy odpoczynek, a nazwa brzmiała intrygująco. I właśnie wtedy zdarzył się Mirosławiec, jakiego się nie spodziewałem.
Krystalicznie czyste powietrzePierwsze, co mnie uderzyło, to niesamowite powietrze. Świeże, czyste, pachnące lasem. Wciągałem je głęboko, czując, jak orzeźwia moje ciało i duszę. To była prawdziwa uczta dla zmysłów po wielkomiejskim smogu.
Malownicze jezioraKolejnym odkryciem były jeziora. Tak piękne, że aż trudno mi było uwierzyć, że są tuż obok mnie. Lazurowa woda, zieleń drzew odbijająca się w tafli i śpiew ptaków. Szedłem brzegiem, ciesząc się każdym krokiem. A w oddali majaczył sobie zamek. Prawdziwy zamek, z wieżyczkami i fosą.
Historyczny czarMirosławiec ma długą i bogatą historię, której ślady można znaleźć na każdym kroku. Ruiny kościoła, zabytkowe kamieniczki i oczywiście wspomniany już zamek. Miałem wrażenie, że cofnąłem się w czasie. Spacerując po brukowanych uliczkach, wyobrażałem sobie, jak niegdyś żyli tu ludzie.
Ludzie z pasjąAle Mirosławiec to nie tylko piękne krajobrazy i zabytki. To także ludzie. Ludzie z pasją, którzy tworzą to miejsce wyjątkowym. Poznałem lokalnego artystę, który w swojej pracowni opowiadał mi o swoim życiu i twórczości. Spotkałem też starszą panią, która z dumą pokazała mi ogródek, w którym uprawiała warzywa i kwiaty.
Smak regionalnej kuchniNie mogłem pominąć regionalnej kuchni. W restauracji nad jeziorem spróbowałem pysznych pierogów z jagodami, a w małej kawiarni rozkoszowałem się ciastem drożdżowym z owocami. To były smaki, które na długo zapadną mi w pamięć.
Zaczarowany MirosławiecMirosławiec okazał się miejscem pełnym niespodzianek. Spodziewałem się małego, sennego miasteczka, a odkryłem prawdziwą perłę. Przez kilka dni czułem się tu jak w bajce. I choć wiem, że bajki kiedyś się kończą, to jestem pewien, że jeszcze wrócę do Mirosławca, by na nowo przeżyć ten czar.
Bo Mirosławiec jest po prostu zaczarowany.