Ona była cicha, powściągliwa, z pozoru nieobecna. Jej śmiałość kryła się głęboko pod skorupą nieśmiałości, a iskra inteligencji tlącyła się w oczach, które rzadko spotykały wzrok innych. Z pozoru zwyczajna, a jednak była czymś znacznie więcej.
Kiedyś, wiele lat temu, spotkałem taką właśnie dziewczynę. Była moją koleżanką z klasy, siedziała w ławce za mną. Zazwyczaj cicha i nieruchoma, ale kiedy tylko ktoś dotknął tematu, który ją interesował, jej oczy zapalały się pasją. Wówczas jej prawdziwe oblicze ukazywało się na krótką chwilę, zanim znów chowała się za zasłoną niewinności.
Nigdy nie zapomnę jej przemówienia podczas szkolnej debaty. Tematem był wpływ mediów społecznościowych na młodzież. Nie była osobą, która chętnie występowała publicznie, ale tamtego dnia coś w niej pękło. Przeszła od nieśmiałej dziewczyny, która jąkała się podczas zadawania pytania w klasie, do elokwentnej mówczyni, która przykuła uwagę całej sali. Jej słowa płynęły swobodnie, trafiały w sedno problemu i poruszały serca słuchaczy.
W tamtej chwili zrozumiałem, że pozory mogą być bardzo mylące. Pod powierzchnią spokojnej i wycofanej dziewczyny kryła się osoba o ogromnym potencjale i wewnętrznym ogniu. Jej śmiałość nie była krzykliwa ani ekstrawertyczna, ale błyszczała subtelnym światłem, które oświetlało drogę tym, którzy byli gotowi ją dostrzec.
Napisałem ten artykuł, aby uczcić wszystkie "zasłonięte" dusze, które są wśród nas. Może to być nasza przyjaciółka, siostra, córka czy koleżanka z pracy. Ich śmiałość nie jest oczywista, ale jest równie prawdziwa i wartościowa, jak u tych, którzy błyszczą na scenie. Niech to będzie przypomnienie, że warto poświęcić czas, aby poznać ludzi głębiej, niż tylko powierzchownie. Bo pod zasłoną niewinności mogą kryć się prawdziwe skarby.