„Zuzia zgadnij, co się stało!




Tak krzyczy moja córka, gdy wbiegam do domu. Po jej twarzy spływają łzy, moje serce zaczyna bić szybciej, a ja boję się najgorszego.
„Jagoda spadła z drzewa!” – wykrzykuje moja czteroletnia pociecha.
Odetchnąłem z ulgą. To tylko moja druga córka zepchnęła pierwszą z drzewa na podwórku.
„Nic jej nie jest, prawda?” – pytam, mimo że już wiem, że tak.
„Nie wiem” – odpowiada Zuzia z powagą. „Miała siniaki na kolanach”.
Biegnę na podwórko i widzę moją drugą córkę, Jagodę, siedzącą na huśtawce i machającą nogami.
„Czy wszystko w porządku?” – pytam.
„Tak, tato” – odpowiada z uśmiechem. „Tylko trochę mnie boli kolano”.
Podnoszę ją z huśtawki i oglądam jej kolano. Jest tylko niewielki siniak.
„To nic takiego” – mówię. „Zagoi się za kilka dni”.
Jagoda uśmiecha się i mówi: „Dzięki, tato”.
Jestem wdzięczny, że Jagodzie nic poważnego się nie stało. Ale muszę porozmawiać z Zuzą o tym, że nie wolno pchać sióstr z drzew.
„Zuzia” – mówię. „Muszę z tobą porozmawiać”.
Zuzia spuszcza wzrok i mówi: „Wiem”.
„Nie wolno pchać Jagody z drzewa” – mówię. „To bardzo niebezpieczne. Mogłaby się poważnie zranić”.
„Rozumiem” – mówi Zuzia. „Przepraszam, tato”.
Przytulam ją i mówię: „Kocham cię i nie chcę, żebyś zrobiła sobie krzywdę”.
Zuzia przytula mnie i mówi: „Ja też cię kocham, tato”.
Wiem, że Zuzia rozumie, dlaczego nie wolno jej pchać sióstr z drzew. A ja wiem, że ona je kocha i nigdy nie zrobiłaby niczego, co mogłoby je zranić.
Ale i tak muszę z nią porozmawiać o tym, że nie wolno jej pchać sióstr z drzew. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy może się wydarzyć coś złego.